Marzysz o miękkiej, gładkiej skórze, ale nie przepadasz za balsamami lub masz wrażenie, że robią one za mało? W takim przypadku warto postawić na serum do ciała! To prawdziwy hit, który warto mieć w swojej łazience – bo niby dlaczego Twoje ciało miałoby być mniej rozpieszczane niż twarz?
Dziś porównam dwa produkty, które zasługują na Twoją uwagę – Salicylic Acid 0.5% Body Serum od The Ordinary i Smoother Than Ever marki Skintra. Oba obiecują cuda: wygładzenie, nawilżenie, a nawet walkę z niedoskonałościami. Ale czy faktycznie są takie rewelacyjne? I co ważniejsze – który sprawdzi się właśnie u Ciebie? Niezależnie od tego, czy szukasz pomocy dla swojej problematycznej skóry, czy chcesz ją po prostu dopieścić, znajdziesz tu odpowiedź na pytanie, które serum będzie Twoim nowym must-have. Czytaj dalej, by to odkryć!
Serum do ciała to wielozadaniowy kosmetyk, który wyróżnia się wysokim stężeniem składników aktywnych i ukierunkowanym działaniem. W przeciwieństwie do klasycznych balsamów do ciała, jego głównym celem nie jest tylko nawilżenie, ale także rozwiązanie konkretnych problemów skórnych. Potrafi być odpowiedzią na takie wyzwania, jak: nierówna tekstura, przebarwienia, szorstkość, suchość czy nawet niedoskonałości i wrastające włoski.
Jest ono niezastąpione, gdy zwykłe kremy nie dają rady, a Twoja skóra potrzebuje „czegoś extra”. Co sprawia, że jest tak skuteczne? Jego formuła opiera się na mniejszych cząsteczkach niż w przypadku balsamów, przez co może głębiej penetrować Twoją skórę. Dzięki temu składniki aktywne działają tam, gdzie zaczynają się problemy skórne, a nie tylko na powierzchni naskórka – w konsekwencji serum do ciała działa intensywniej niż inne kosmetyki i szybciej przynosi efekty. Co więcej, jego lekka konsystencja sprawia, że jest idealne na ciepłe dni.
Stosując serum regularnie, zapewnisz sobie widoczne i trwałe efekty. Ale – jak zawsze w pielęgnacji – kluczem jest dobranie odpowiedniego produktu do swoich potrzeb. Dlatego w dalszej części dowiesz się, jak wypadają w tej kategorii kosmetyki The Ordinary i SkinTra!
Głównym składnikiem aktywnym tego serum jest kwas mlekowy. Ten kosmetyk to prawdziwy wielozadaniowiec, którego nie może zabraknąć w Twojej pielęgnacji, jeśli Twoja skóra ciała jest mocno przesuszona, łuszcząca się, pozbawiona blasku, a Twoje nogi po goleniu przypominają truskawki.

Pojemność: 100 ml
Składniki aktywne: kwas mlekowy 12%, mocznik 5%, MOISTURIZING FACTOR 5%, ektoina
Działanie: wygładzające, nawilżające, złuszczające, zapobiegające wrastaniu włosków, przygotowujące skórę do aplikacji samoopalacza
Przeznaczenie: dla każdego typu skóry, ale w szczególności dla szorstkiej, suchej, z przebarwieniami, „truskawkowej”, z problemem z wrastaniem włosków
Smoother Than Ever to coś więcej niż zwykłe serum do ciała. W jednej buteleczce kryją się jednocześnie trzy różne kosmetyki – peeling, serum oraz balsam, dlatego zapewni Ci wielokierunkowe działanie. Czego możesz się po nim spodziewać? Przede wszystkim niesamowicie miękkiej i gładkiej skóry. I to już od pierwszego użycia! Nie będzie „cackał się” z Twoim ciałem – od razu przechodzi do rzeczy i wywiązuje się z zadań, do których został stworzony.
Przez wysoką zawartość kwasu mlekowego posiada działanie złuszczające, ale jest przy tym niezwykle delikatny dla skóry. Jego formuła została zaprojektowana tak, by nadawać się nawet dla skóry wrażliwej. Z nim przestaną Cię martwić suche skórki na ciele i szorstkość, ponieważ serum świetnie nawilża skórę (ja nie czuję potrzeby nakładania po nim balsamu). Jego konsystencja jest płynna, ale na tyle gęsta, by nie spływać zbyt szybko po skórze. Błyskawicznie się wchłania i nie zostawia uczucia lepkości – możesz od razu wskakiwać w swój wieczorny outfit lub kłaść się do łóżka.
Co więcej, naprawdę doskonale przygotowuje skórę do przyjęcia samoopalacza. Jeśli nie możesz osiągnąć równomiernego efektu i kolor nie utrzymuje się zbyt długo, koniecznie przetestuj to serum. Pomoże Ci także uporać się z denerwującymi wrastającymi włoskami (np. w okolicy bikini) i kropeczkami na nogach – stosuj systematycznie, a efekty będą powalające.
Chcesz dowiedzieć się o nim więcej? Zerknij do mojego wpisu o „Skintrowej” linii do twarzy i ciała, w której skład wchodzi to serum! 😊
Skuteczność tego serum zapewnia przede wszystkim kwas salicylowy. Cechuje się on doskonałym powinowactwem do sebum, przez co świetnie wnika w głąb gruczołów łojowych. To właśnie dzięki niemu kosmetyk pomoże Ci uporać się z zaskórnikami i wypryskami na ciele, np. plecach, pośladkach i dekolcie.

Pojemność: 240 ml
Składniki aktywne: kwas salicylowy 0,5%, sarkozyna, gliceryna
Działanie: złuszczające, wygładzające, redukujące niedoskonałości, problem z wrastaniem włosków, szorstkość naskórka, zapobiegające rogowaceniu okołomieszkowemu
Przeznaczenie: skóra skłonna do przetłuszczania, trądziku i innych niedoskonałości, borykająca się z rogowaceniem okołomieszkowym i wrastającymi włoskami
Jak już z pewnością widzisz po zdjęciu, to serum cechuje się bardziej płynną konsystencją od swojego poprzednika (jest naprawdę wodniste). Z nim popracujesz nad swoją szybkością, zwinnością i zręcznością, jeśli chcesz, by produkt znalazł się na Twojej skórze, a nie na podłodze. 😉 Dzięki swojej konsystencji również bardzo szybko się wchłania i nie pozostawia lepkiej warstwy. Możesz stosować go na całe swoje ciało lub tylko na wybrane partie, z którymi masz największy problem.
Ja przede wszystkim stosuję go właśnie na plecy, ramiona, dekolt i pośladki, ponieważ w tych miejscach częściej lub rzadziej lubią pojawiać się u mnie niedoskonałości (szczególnie w okresie wiosenno-letnim). I muszę przyznać, że skóra na tych częściach ciała wygląda zdecydowanie lepiej. Krostki pojawiają się już naprawdę sporadycznie, a jeśli jakaś wyskoczy, to po aplikacji serum bardzo szybko znika. Po jego użyciu skóra staje się także bardziej miękka i przyjemna w dotyku. Uważaj jednak na zbyt częste stosowanie, ponieważ mimo nawilżających składników aktywnych u niektórych osób może doprowadzić ono do delikatnego przesuszenia. Z uwagi na obecność kwasu salicylowego lepiej nie stosować tego produktu w czasie ciąży i karmienia piersią.
To serum również świetnie sprawdza się w redukcji problemu z wrastaniem włosków i rogowaceniem okołomieszkowym. Dzieje się tak, ponieważ bardzo dobrze oczyszcza pory z sebum i martwego naskórka, ale także odblokowuje mieszki włosowe, przez co skóra nóg wygląda znaczniej lepiej. Mnie pomógł zniwelować problem z krostkami, które pojawiały się głównie na tylnej części ud.
To serum wchodzi w skład linii do ciała od The Ordinary – o niej również przeczytasz w moim wpisie. 😊
Jak widzisz, oba produkty do ciała działają bardzo podobnie:
Zastanawiasz się zatem, który wybrać? Odpowiedz sobie na pytanie, jakie są potrzeby Twojej skóry. Jeśli jest ona przesuszona, ściągnięta, swędząca i widzisz białe płatki na jej powierzchni, Smoother Than Ever będzie dla niej wybawieniem. Z kolei, jeśli chcesz równocześnie walczyć z nadmiarem niedoskonałości na ciele, lepszym wyborem może być dla Ciebie serum od The Ordinary.
Co wybieram ja? Z racji tego, że często zmagam się z każdym z tych problemów, stosuję oba te produkty. 😉 Na miejsca z niedoskonałościami stosuję serum z kwasem salicylowym, natomiast na obszary bardziej przesuszone – serum z kwasem mlekowym i jestem bardzo zadowolona z ich działania.
Jeśli jednak masz problem z wyborem odpowiedniego kosmetyku (nie tylko tego serum), skonsultuj się z naszymi kosmetologami przez formularz kosmetologiczny. Możesz także napisać do nas na Facebooku, Instagramie lub zadzwonić na numer 226022832.
Podobał Ci się ten wpis?