Wieloetapowa pielęgnacja twarzy to temat, który często kojarzy się wyłącznie z kobiecą rutyną. Tymczasem tajemnica
promiennej, zdrowej cery leży we właściwym dbaniu o skórę zarówno u kobiet, jak i mężczyzn. Choć panowie często
niechętnie podchodzą do skomplikowanych zabiegów kosmetycznych, warto zwrócić uwagę na korzyści płynące z codziennej
pielęgnacji twarzy.
Występują:
ONA:
Z radością używa najróżniejszych kosmetyków pielęgnacyjnych, śledzi trendy, testuje nowości.
Jest fanką składników aktywnych, wieloetapowej pielęgnacji. Wyznaje zasadę, że im wyższe stężenie składników
aktywnych, tym lepiej.
Na jej toaletce i półkach w łazience stoją dziesiątki flakonów, buteleczek, tubek i słoiczków całego kosmetycznego
dobra świata.
Odpoczywa podczas zabiegów pielęgnacyjnych.
ON:
Z radością nie używałby niczego, poza szczoteczką i pastą do zębów.
Jest fanem
żeli pod prysznic, który pełnią jednocześnie funkcję
szamponu.
Na jego części półki mieści się krem nawilżający z napisem MAN, który kiedyś sobie kupił. Stojące obok kosmetyki są
dla niego jakimś cudem niewidzialne. Choć z zawodu jest okulistą.
Odpoczywa…yyy… odpoczywając?
Miejsce:
Pokój, w którym jest telewizor i gdzie się jada, górnolotnie nazywamy go salonem.
Czas:
Tak po pracy.
Akcja:
- Co będziesz robić? – pyta mężczyzna mojego życia, widząc, że wyjmuję kolejne opakowania kosmetyków i
ustawiam przed sobą.
- Domowe SPA, beauty treatment…W każdym razie: będę pięknieć z każdą sekundą.
- Aha.
- Może Tobie też zrobimy, co? Pokażę Ci, jak powinna wyglądać prawidłowa pielęgnacja twarzy. Wiesz, żebyśmy
nie było między nami rażącego rozdźwięku w poziomie urody 😉
- Ale ja bym musiał coś robić?
- Nic, wyłącznie leżeć.
- Leżeć mogę. A to będzie bolało?
- A jak myślisz? Żeby być pięknym trzeba cierpieć katusze, gdyż piękno rodzi się w bólach… 😉 No nie! Jasne,
że nie będzie! To co? Najpierw oczyszczanie
twarzy. Umyjesz ją sobie sam? O, tą pianką.
- Człowieku, nie mydłem, oszalałeś?! Ty normalnie TYM myjesz twarz? OMG, wszystko stracone, nie będzie
niczego… Zawiodłam jako człowiek i domowy kosmetolog… To jest ZWYKŁE MYDŁO! Ja tym ostatnio myłam klapki po
basenie! Muszę to stąd zabrać na zawsze. Nie, jednak sobie dziś nic nie będę robić, bo Ty mi się zaraz tu
umyjesz Domestosem i wklepiesz pastę do mycia łazienki…
- To jest zwykłe mydło! Do mycia twarzy! To straszne! Powinno być na tym napisane: trzymać w miejscu
niedostępnym dla mężczyzn! 😉 Dobra, umyty. Co teraz?
- Teraz złuszczamy. Nałożymy krwawy
peeling, ma tu taką pipetkę, po dwie krople, o tak. Dzięki niemu pozbędziesz się
martwych komórek naskórka.
- Czemu on jest krwawy? Będzie lać się krew?
- Nie, ale będziesz wyglądał jak ci kolesie od MMA na youtubie.
- O tak, patrz, jaki ładny chłopak w kolorze mielonego mięsa na nas tu zerka.
- Ale mam czerwoną skórę po zmyciu tego… Kiedy mi to zejdzie?
- Niedługo. Tak za trzy dni, maksymalnie do tygodnia.
- COOO???
- Ahahahaha, żarcik, żarcik. Zaraz zejdzie, musimy złagodzić skórę. Teraz połóż się. Tak, jak w salonie
kosmetycznym.
- Czyli jak? Nigdy nie byłem w salonie kosmetycznym.
- To połóż się normalnie. Świeczkę sobie zapalimy,
żeby było bardziej salonowo-kosmetycznie. O, tu masz ręczniczek pod szyję. Teraz zamknij oczy, spryskam Cię
mgiełką – tonik w mgiełce:
łagodzi podrażnienia skóry, wyrównuje pH. Wklepiemy go delikatnie, o tak. Miło, prawda?
- Miło. I co, teraz krem?
- Kochanie, światełka kremu to jeszcze w tunelu nie widać… Co Ty sobie wyobrażałeś? Dwa etapy? No wiesz,
co…
- Teraz Maseczki w
płachcie. Płachta – okropne słowo. Rozłożymy ją na całą twarz. Na mnie jest za duża, chyba te
płachty wymyślili mężczyźni do swoich wielkich twarzy. Makijaż też wymyślili mężczyźni, wiesz?
- Będę po tym lepiej wyglądał?
- Pewnie! Lepiej, piękniej, młodziej!
- O ile młodziej? Będą mnie w sklepie pytać o dowód [Chłop jest po 30-stce]
- No dobrze, maska zdjęta, to teraz serum. Wklepiemy tu sobie, o tak, wykonując masaż. Masu masu masu. A pod
oczy damy płatki.
Hydrożelowe, chłodzące. Te złote. Złoty chłopak – złote płatki.
- Dżizas! Ostatni raz przyjmujemy w naszym salonie tego marudę… Mam nadzieję, że został Pan poinformowany, że
trudnym klientom naliczana jest dodatkowa opłata? Za pracę w nieznośnych dla personelu warunkach, tzw.
opłata marudzeniowa – to taki odpowiednik opłaty klimatycznej w hotelach. Kot na kolanach jest gratis.
20 minut i jeszcze jeden odcinek Przyjaciół później.
- No to teraz krem nawilżający z kwasem hialuronowym. Ostatni etap.
- Już ostatni? Jeszcze mogę tak poleżeć.
- No dobra, to nałożymy jeszcze jedno serum. Niech to będzie taki pakiet premium. Platynowy wręcz. Wklepu wklepu wklepu. Piękny glow, mamy. Glass skin, dolphin skin!
- Czytasz mi w myślach: zawsze chciałem zostać szklarzem! Albo delfinem! – tylko te dwie opcje.
- Nic nie widzisz. Chodź do lustra. Patrz teraz. I jak? Widzisz różnicę?
- Nie wiem. No… normalnie wyglądam.
- Piękny nie do poznania, ja widzę różnicę! Kobiety widzą więcej, mówię Ci! Tak powinna wyglądać codzienna
pielęgnacja twarzy 🙂
24 h później.
Następnego dnia mój wybranek patrzy głęboko w oczy jakiejś miłej kobiecie. Dzień, jak co dzień. Nie, nie jest
zawodowym podrywaczem. W co ma patrzeć, jak nie w oczy – skoro jest okulistą?
Pani, taka “w wieku eleganckim”, zarumieniwszy się, wyparowuje do niego niespodziewanie: – – Pan jakoś
wyprzystojniał od ostatniego razu, buźka taka świeża, ładna. Panie Bartku, zakochał się Pan?
Łooooooo.
Aaaale historia, ale to słodkie! (“a nie mówiłam?!” i resztę triumfowania przeżyję sobie w duchu). To co, teraz
codzienna pielęgnacja twarzy wieczorkiem?
Podobał Ci się ten wpis?