Spoiler alert – marka Paula’s Choice znowu mnie rozłożyła na łopatki! 🫡 Rok dopiero się zaczyna, a ja już trafiłam na swojego ulubieńca, który na pewno zostanie ze mną na dłużej i na pewno będę regularnie do niego wracać. Chcesz wiedzieć, co to jest? Odpowiedź znajdziesz poniżej, więc czytaj dalej.
Jeśli bywasz na naszym blogu, mediach społecznościowych lub stronie, to ta amerykańska marka na pewno nie jest Ci obca. Nie bez powodu zaskarbiła sobie sympatię nie tylko naszych klientów, ale kosmetycznych fanów na całym świecie. Transparentne składy, estetyczne opakowania cieszące oko, wysokiej jakości składniki aktywne i skuteczne formuły bez zbędnych wypełniaczy to zdecydowanie cechy wyróżniające Paula’s Choice. Ja sama uwielbiam ich kosmetyki, przez moje ręce przewinęło się wiele różnych produktów marki, ale poza tym mam też sentyment osobisty. Jakiś czas temu miałam niewątpliwą przyjemność poznać Hiromi, brand developerkę marki w naszej części Europy, która zdecydowanie jest bardzo ciepłą i kompetentną osobą i zdecydowanie tworzy pozytywny wizerunek brandu – Paula’s Choice w ludzkiej formie! 🖤
Ta nowa linia pielęgnacyjna marki Paula’s Choice zdecydowanie cieszy oko – kosmetyki zamknięte są w przesłodkich różowych opakowaniach, które są przy tym bardzo poręczne, funkcjonalne i gwarantują sterylność aplikacji. To jednak nie jedyna ich zaleta – tak jak wspomniałam, przez moje ręce przewinęło się naprawdę wiele kosmetyków tego amerykańskiego brandu, ale ta kolagenowa seria zdecydowanie skradła moje serce i jestem pewna, że gdy mi się skończy, to z przyjemnością do niej wrócę. Na naszym blogu znajdziesz też wpis o kolagenie, który proponuję Ci przeczytać przed zakupem.
Ale do brzegu, przejdźmy do opisu produktów.
Pojemność: 15 lub 50 ml | Składniki aktywne: kompleks 3 peptydów, ekstrakt z jabłka, witamina B12, kwas hialuronowy, skwalan
Dla kogo: każdy rodzaj skóry ze wskazaniem potrzebującej nawilżenia i pozbawionej jędrności.
Myślę, że na pewno bardziej ciekawić będą Cię odczucia testera produktu (w tym przypadku mnie 🤓) niż same obietnice producenta. Więc z czystym sumieniem polecam Ci ten krem – a testowałam go zimą, gdzie zazwyczaj potrzebujemy bardziej „treściwych” kosmetyków. Oj, jaka byłam zaskoczona, jak okazało się, że jego lekka, delikatnie żelowa formuła uratuje moją skórę od mrozowych podrażnień i suchości lepiej niż niejeden krem o bogatej i raczej ciężkiej konsystencji.
Moja mieszana cera z tendencją do stanów zapalnych na żuchwie odczuła różnicę już przy pierwszej aplikacji. Zazwyczaj mam problem z nadmiernym wydzielaniem sebum, ale w tę zimę zmagałam się z taką suchością, że skóra na brodzie mi się sama złuszczała, co zdecydowanie nie było przyjemne. Zupełnie nie mogłam sobie z tym poradzić, ale w końcu się udało właśnie przy pomocy tego kosmetyku.
To produkt bezzapachowy, dzięki czemu jest bezpieczny nawet dla wrażliwców. Ma lekką konsystencję, która sprawdzi się zarówno rano i wieczorem u różnych typów cer. Nie zauważyłam też rolowania się pod podkładem, a skóra po nim wygląda zdrowo i jest napięta. Przez moje ręce przewinęła się wersja travel size, ale na pewno wrócę po większą – chyba żaden krem od dawna mnie nie zachwycił tak jak ten. Ach no i bym zapomniała – samą aplikację uprzyjemnia też kolor tego kosmetyku. Dzięki zawartości witaminy B12 jest lekko różowy – jak tu go nie kochać? 🩷
Pojemność: 15 ml | Składniki aktywne: kompleks 3 peptydów, masło shea, ekstrakt z nasion sezamu, kwas hialuronowy
Dla kogo: każdy typ ust, zwłaszcza te suche i spierzchnięte.
No dobra – przyznam się, że od niedawna jestem w związku i wiesz, jak to jest – oboje w skowronkach, wiecznie blisko i buziaki 24/7. Dodajmy do tego zimową aurę za oknem, mróz, suche powietrze w budynkach, słabsze nawodnienie i spierzchnięte usta murowane. Ostatnio dużo balsamów przestało działać skutecznie, ale Paula’s Choice jest chyba moim rycerzem na białym koniu, bo uratowała mnie od pieczenia i suchości.
Co do samego kosmetyku – ma dość treściwą konsystencję, ale wciąż wygląda dobrze na ustach, więc możesz stosować go o każdej porze dnia. Zapachem delikatnie przypomina mi kultowe pomadki z firmy Mac, które znane są ze swojego lekko budyniowego, waniliowego aromatu, ale nie jest on na tyle silny, żeby uprzykrzyć codzienne funkcjonowanie lub być głodnym na noc 😉. Produkt zamknięty jest w różowym opakowaniu z ukośnym aplikatorem wyprofilowanym do kształtu ust. Jedynym zastrzeżeniem może być fakt, że czasem trochę ciężko jest wycisnąć balsam z tubki, ale jego skuteczność i trwałość wszystko wynagradza. Po aplikowaniu na noc nawet rano budziłam się z pozostałą cienką warstwą kosmetyku na wargach. Może i ten balsam nie należy do najtańszych, ale jeśli zmagasz się z podrażnieniami i potrzebujesz szybkiego efektu, to zdecydowanie warto po niego sięgnąć – tu jakość i cena zdecydowanie idą w parze.
Jak na razie to wszystkie kosmetyki z peptydowej linii, ale mam gorącą nadzieję, że nieostatnie. Poniżej w sliderze znajdziesz je wszystkie – dodatkowo uzupełniłam go o zestaw z kultowym płynem złuszczającym z kwasem salicylowym, z którego zasłynęła marka Paula’s Choice.
Te i inne produkty marki znajdziesz na naszej stronie – dla ułatwienia poniżej znajdziesz magiczny przycisk, który przekieruje Cię bezpośrednio do kategorii marki Paula’s Choice na Cosibelli:
Poniżej zebrałam też kilka wpisów o marce, które znajdziesz na naszym blogu:
Oczywiście, ich kosmetyki znajdziesz też w wielu zestawieniach stworzonych przez nasz team, dlatego nie zapomnij sprawdzić i reszty publikacji! 😉
Dodatkowo, jeżeli poszukujesz porad na temat doboru produktów lub masz kosmetyczne pytania i wątpliwości, zachęcam do kontaktu z naszymi kosmetologami poprzez formularz kosmetologiczny. Możesz również pisać do nas na facebooku (cosibellapl), instagramie (cosibella.pl) lub dzwonić na nr 226022832.
Podobał Ci się ten wpis?