Dzisiaj podzielę się z tobą moją dwumiesięczną przygodą z testowaniem dwóch popularnych wcierek, które obiecują wspomagać porost włosów. Jeśli borykasz się z problemem wypadających włosków i szukasz skutecznego rozwiązania, ten wpis jest właśnie dla ciebie. W jego ramach przyjrzymy się bliżej dwóm popularnym produktom: Anwen – Grow Me Tender oraz Banfi – Pokrzywowa Wcierka do Skóry Głowy.
Na przestrzeni ostatnich ośmiu tygodni miałam okazję osobiście sprawdzić, jaki działają i jakie efekty przynoszą obie wcierki. Zapraszam do lektury mojego szczerych (i może trochę subiektywnych) spostrzeżeń na temat obu produktów. Razem zdecydujemy, który z nich będzie dla ciebie strzałem w dziesiątkę!
Jeśli borykasz się z problemem cienkich, osłabionych lub wypadających włosów, to właśnie wcierka może okazać się idealnym rozwiązaniem. Jest to produkt kosmetyczny, który aplikujemy bezpośrednio na skórę głowy. Zawiera składniki, które są zaprojektowane aby poprawić ukrwienie skóry głowy, a zatem pobudzić wzrost włosów – najczęściej są sto takie składniki aktywne jak kofeina i ekstrakty ziół (na przykład, pokrzywy czy żeń-szeniu).
Najczęściej oprócz składników podubdzających krążenie, wcierki mogą pochwalić się też składnikami łagodzącymi, nawilżającymi, i odżywczymi – takimi jak niacynamid, aminokwasy, ceramidy czy pantenol. Dzięki temu wpływają na ogólną poprawę kondycji włosów i mogą pomóc w walce z problemami skóry głowy – na przykład, łupieżem, świądem czy przetłuszczaniem się włosów.
Wybierając odpowiedni produkt – czy to samodzielnie, czy kierując się pomocą kosmetologa lub trychologa – skup sie na problemach, które sprawiają ci najwięcej nieprrzyjemności. Jeśli przerzedzonym włosom towarzyszy świąd i zaczerwienienia, warto poszukać wcierki oczyszczającej lub regenurującej; jeśli włosy mocno się przetłuszczają, to wcierka normalizująca może okazać się najbardziej pomocna; a jeśli włosy są cienkie, można zwrócić uwagę na wcierki proteinowe. Jeśli jednak to zakola i mocne wypadanie włosów są największym prolemem, warto skupić się na znalezieniu wcierki stricte na porost włosów.
Należy jednak pamiętać, że efekty stosowania wcierek mogą różnić się w zależności od indywidualnych potrzeb i cech osobistych, takich jak typ skóry głowy, typ włosów i ogólny stan zdrowia. Dlatego zawsze warto wypróbować różne wcierki, aby znaleźć tę, która najlepiej spełnia twoje potrzeby.
W dalszej części artykułu przyjrzę się bliżej dwóm popularnym wcierkom na zmniejszenie wypadania włosów: Pokrzywowa Wcierka do Skóry Głowy Banfi i wcierka Grow me tender od Anwen. Porównam ich składniki, sposób działania, potencjalne korzyści i efekty oraz podzielę się swoim doświadczeniem w ich stosowaniu. Zrozumienie różnic między tymi produktami pomoże ci zobaczyć – może któraś z tych wcierek będzie odpowiednia dla ciebie?
Wcierki Banfi od firmy Herbaria to linia produktów, która zdobyła uznanie wielu osób dbających o zdrowie i urodę swoich włosów. Produkty te zyskały popularność dzięki swoim naturalnym składnikom oraz skuteczności w działaniu.
Gama wcierek Banfi oferuje różnorodne produkty, skierowane do osób z rozmaitymi problemami dotyczącymi włosów i skóry głowy. Na przykład, kofeinowa wcierka z nagietkiem i rumiankiem podubza mikrokrążenie i stymuluje cebulki włosów, powodując ich wzrost oraz łagodzi podrażnienia skóry głowy. Wzmacniającaj wcierka klasyczna zawiera ekstrakty z korzenia chrzanu i nasion białej gorczycy, które stymulują wzrost nowych włosów i przeciwdziałają ich wypadaniu. A wcierka łopianowa wzmacnia cebulky włosowy, dzięki czemy włosy nie tylko szybcie rosną, ale są gęstsze i mocniejsze.
Każda wcierka Banfi posiada unikalną formułę, którą tworzy kombinacja starannie dobranych składników. To właśnie ta specyficzna kompozycja sprawia, że wcierki Banfi są cenione przez naszych klientów.
Pokrzywowa wcierka do skóry głowy od Banfi, na której skupimy się w tym wpisie, jest dedykowana dla osób, które borykają się z wypadaniem i łamliwością włosów. Dzięki skoncentrowanemu ekstraktowi z pokrzywy w składzie działa wzmacniająco, hamuje wypadanie włosów, i stymuluje cebulki włosów do szybszego wzrostu, dzięki czemu włosy stają się pełniejsze i bardziej odporne na uszkodzenia. Działa też oczyszczająco i regenerującona skórę gowy oraz reguluje wydzielanie sebum.
Czy ten produkt naprawdę działa w taki sposób? Przyjrzyjmy się dokładniej działaniu oraz efektom tej wcierki, które można uzyskać dzięki jej regularnemu stosowaniu.
Aby osiągnąć maksymalne korzyści z wcierki Banfi, kluczowe jest stosowanie się do instrukcji i regularne aplikowanie produktu. Producent sugeruje nałozyć wcierkę na suchę włosy, odczekać 20-40 minut, a potem spłukać i umyć włosy. Ja jednak trochę rozszerzyłam proces aplikacji wcierki, i oto jak on wygląda u mnie:
Nakładam wcierkę na suche włosy wieczorem przed pójściem spać. Dzięki temu trzymam wcierkę na włosach dłużej i pozwalam składnikom aktywnym zadziałać bardziej efektywnie.
Używam specjalnej szczotki do masażu skóry głowy. Masaż stymuluje mikrokrążenie skóry głowy, dzięki czemu składniki aktywne przenikają głębiej.
Po obudzeniu się myję włosy. Od razu po umyciu włosy są bardziej miękkie, sypiące się, i odbijają się u nasady. Myjąc włosy, stosuję się do zasad, które opisywaliśmy na naszym blogu – nakładam szampon dwa razy i za każdym razem trzymam pianę na głowie przez kilka minut.
Stosuję wcierkę 1-2 razy w tygodniu. Chociaż mam krótkie włosy, które myję codziennie, stosowanie 1 do 2 razy w tygodniu wystarczyło mi, by już po krótkim czasie zobaczyć efekty.
Zanim zauważyłam pierwsze efekty stosowania wcierki, kilka cech tego produktu przyciągnęły moją uwagę:
Aplikacja. Aplikacja tego produktu nie jest najwygodniejsza – opakowanie nie posiada dozownika, a zatem precyzyjne nabranie produktu może być problematyczne. Nasze klientki sugerują posłużenie się strzykawką z apteki lub przelanie wcierki do pojemnika z pipetą – i to rzeczywiście upraszcza proces.
Zapach. Wcierka ma mydlano-apteczny, lekko ziołowy zapach – i, nakładająć ją na całą noc, czuję go do samego rana. Początkowo było to dla mnie małym minusem, ale z czasem przyzwyczaiłam sie do zapachu i więcej mi nie przeszkadza. A niektórym naszym kllientkom nawet się podoba! Jeśli jednak dla ciebie zapach nie wyda się zbyt przyjemnym, nie martw się – całkowicie znika po zmyciu.
Alkohol w składzie. Początkowo stosowałam się do tego składniku negatywnie, lecz zmieniłam zdanie już po pierwszym stosowaniu. Alkoholu prawie nie czuć przy nakładaniu wcierki, a przy stosowaniu nawet przez kilka godzin nie piecze skóry – nawet jak jest podrażniona.
Już po dwóch tygodniach stosowania zauważyłam znaczącą poprawę kondycji włosów. Włosy stały się mniej łamliwe, ich wypadanie widocznie się zachamowało, a skóra głowy przetłuszczała się mniej. Codzienne czesanie czy mycie głowy przestało być stresującym doświadczeniem związanym z utratą pokaźnej ilości włosów. Zamiast tego, moje włosy zyskały na sile i sprężystości, stając się bardziej odporne na mechaniczne uszkodzenia i złe warunki atmosferyczne. A po półtorej miesiącach stosowania jednym z najbardziej widocznych efektów stała się fala nowych, delikatnych włosków, potocznie nazywanych „baby hair”.
Poza tym, wcierka przyniosła ulgę również mojej skórze głowy. Zauważyłam, że podrażnienia, które czasami dawały mi się we znaki, zostały znacząco złagodzony. Moja skóra głowy stała się zdrowsza, mniej podatna na przesuszenia.
Nie sposób mówić o nowoczesnych rozwiązaniach w pielęgnacji włosów bez uwzględnienia marki Anwen. Znana przede wszystkim z wysokiej jakości kosmetyków, proponuje nam między innymi ziołową wcierkę rozgrzewającą – Grow Me Tender.
W produktach tej marki zawsze czeka nas połączenie tradycyjnych receptur z najnowszą wiedzą kosmetologiczną. Czy i tym razem Anwen spełniło oczekiwania? Przyjrzyjmy się bliżej tej wcierce, która obiecuje nie tylko stymulację wzrostu, ale również intensywne nawilżenie i odżywienie skóry głowy.
Grow Me Tender to wcierka z wyjątkowym, bogatym składem, opartym na naturalnych ekstraktach z ziół oraz innych składnikach aktywnych, które razem tworzą silną mieszankę stymulującą i odżywiającą włosy oraz skórę głowy. Jej unikatowa formuła została tak skonstruowana, aby wspierać naturalne procesy regeneracyjne włosów, jednocześnie dodając im blasku i zdrowego wyglądu.
Co więc znajduje się w składzie tej wcierki?
Ekstrakt z kozieradki: Znany z właściwości wzmacniających, łagodzących i regenerujących. Kozieradka zapobiega wypadaniu włosów i przyspiesza ich wzrost, a tak że łągodzi podraznienia skóry głowy.
Ekstrakt z korzenia rzodkiewki: Rzodkiewka od wieków jest stosowana w medycynie naturalnej ze względu na swoje liczne właściwości prozdrowotne. Korzeń rzdkiewky jest bogaty w siarkę, które wspomaga kondycję skóry głowy, przeciwdziała łupieżowi hamuje nadprodukcję sebum, co zapobiega przetłuszczaniu się włosów.
Ekstrakt z korzenia żeń-szenia: Ceniony składnik w kosmetykach do włosów, znany ze swojego działania odżywczego i regenerującego. Żeń-szeń działa na włosy rewitalizująco, wzmacnia cebulk i wygładza pasma, ułatwiając rozczesywanie.
Niacynamid: Witamina B3, czyli niacynamid, posiada silne właściwości nawilżające, wspomaga regenerację naskórka i reguluje wydzielanie sebum.
Pantenol: Jako prowitamina B5, pantenol słynie z umiejętności głębokiego nawilżania i regeneracji. Łagodzi podrażnienia skóry głowy oraz nadaje włosom blasku i elastyczności.
Grow Me Tender od Anwen jest wcierką przeznaczoną do regularnego stosowania, najlepiej codziennie lub co drugi dzień, w zależności od potrzeb i kondycji włosów. Najkładaj wcierkę bezpośrednio na skórę głowy i wykonaj delikatny masaż – ja używałam do tego szczotki do masażu skóry głowy. Wcierkę można zostawić na głowie na całą noc, ale jeśli preferujesz używać jej w dzień – co najmniej na dwie godziny. Potem umyj włosy jak zwykle.
Aplikacja. W porównaniu z wcierką od Banfi, aplikacja Grow mi tender jest bardzo wygodna – produkt ma dfozownik, dzięki któremu można rozpylić wcierkę od raazu na skórę głowy.
Zapach. Wcierka ma mocny miętowo-ziołowy zapach – na tyle intensywny i drażniący, że niektóre osoby mogą zacząć kaszleć podczas aplikacji. Mnie też nie omiął ten skutek uboczny, jednak za pomocą naszych kosmetologów znalazłam rozwiżanie: przykładam dozator jak najbliżej do skóry głowy i tylko wtedy zaczynam aplikować wcierkę. Dzięki temu zapach nie rozprzestrzenia się dookoła i nie drażni.
Pieczenie i mrowienie podczas stosowania. Składniki zawarte w tym produkcie mają mocne działanie rozgrzewające, co może skutkować uczuciem ciepła, pieczenia czy mrowienia. Jest to jednak normalnym efektem, i znika w ciągu 30-60 minut po aplikacji. Pomimo tych nieprzyjemnych efektów wcierka nie podrażniła mojej wrażliwej skóry głowy.
Efekty wcierki od Anwen zauważułam już po kilku zastosowaniach – włosy zaczęły się mniej przetłuszczać i uniosły się u nasady, nabierając objętości. Na efekty stymulujące porost włosów musiałam trochę poczekac, ale już po kilku tygodniach stosowania zauważyłam, że włosy zaczęły mniej wypadać. Pojawiło się też wiele tzw. baby hairsów, a czesanie włosow przestało być przerażającym wydarzeniem – i, co więcej, ten efekt trzyma się po kilku miesiącach od tego, jak zaprzestałam testować produkt.
Po intensywnym, dwumiesięcznym teście obu produktów, przyszedł czas na podsumowanie i odpowiedź na pytanie, które z nich lepiej sprawdzi się w twojej codziennej pielęgnacji włosów.
Odpowiedź jednak będzie banalna: to zależy.
Obie wcierki, zarówno Banfi, jak i Anwen, wykazały się doskonałymi właściwościami i przyniosły zauważalne efekty. Wcierka Banfi skutecznie zahamowała wypadanie włosów, zredukowała łupież i złagodziła podrażnienia skóry głowy. Z kolei produkt od Anwen zaimponował mnie nie tylko zahamowaniem wypadania, ale także znaczącym przyspieszeniem wzrostu nowych włosów, zwiększeniem ich objętości oraz redukcją przetłuszczania.
Jeśli zależy ci głównie na zahamowaniu wypadania włosów i łagodzeniu problemów skóry głowy, wcierka Banfi może okazać się strzałem w dziesiątkę. Jest to produkt godny polecenia, szczególnie jeśli Twoja skóra głowy jest wrażliwa i podatna na podrażnienia.
Jeżeli jednak oprócz zahamowania wypadania włosów, chcesz także pobudzić je do szybszego wzrostu, zwiększyć ich gęstość i objętość, wcierka Anwen może być idealnym rozwiązaniem. Jest to świetny produkt, jeśli ptorzebujesz zadbać o porost włosów w jak najkrótszym czasie.
Wybór pomiędzy dwoma wysokiej jakości produktami zależy od twoich indywidualnych potrzeb i oczekiwań, jak i indywidualnych cech. Pamiętaj, że niekótre składniki, które mogą różnie działać w zależności od typu skóry głowy i włosów. Moje doświadczenie pokazuje, że oba produkty są godne uwagi i zasługują na szansę – ale każde włosy są inne. Co sprawdzi się u mnie, niekoniecznie musi zadziałać u ciebie tak samo. Testuj, obserwuj efekty i wybierz wcierkę, która najlepiej odpowiada twoim potrzebom!
A jeśli masz jakieś wątpliwości lub chcesz dowiedzieć się więcej o pielęgnacji włosów i skóry głowy, zachęcam do kontaktu z kosmetologiem przez nasz formularz kosmetologiczny. Możesz również pisać do nas na facebooku (cosibellapl), instagramie (cosibella.pl) lub dzwonić na nr 226022832.
Podobał Ci się ten wpis?